Nie wiem, czy ten rok był szczególnie bogaty w dobre książki, ale mam wrażenie, że nie uzbierałabym zbyt wielu złych tytułów. Może to szczególny dar do wybierania tego, co wartościowe, a może zmysł krytyczny stępiał?
To zestawienie wyłącznie moje, nieobiektywne, bez oglądania się na ilość sprzedanych kopii, czy medialną popularność, opinie znajomych i rodziny. Trzy do dwóch na korzyść polskich autorów, to mój osobisty sukces. Odkąd prowadzę bloga, czytam zdecydowanie więcej polskiej literatury.
Oto krótka lista pięciu - jeśli szukacie jeszcze prezentów, czegoś wartościowego to zapraszam.
![]() |
www.etsy.com |
Zdecydowane numero uno tego roku to „Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi” Davida Fostera Wallace'a. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że to książka genialna, na pewno wyjątkowa, że nikt dotąd tak nie pisał. Proza pokręcona, ale wymagająca.
Na drugim miejscu umieszczam zbiór reportaży Piotra Ibrahima Kalwasa „Egipt: haram halal” za wspaniałą literacką konfrontację przeciwieństw, za pełne miłości pióro, za ciekawość i dociekliwość. Namawiałam do przeczytania tej książki każdą osobę poszukującą kolejnej lektury. A potem wysłuchiwałam głosów zachwytu, podobnych do moich.
Numer trzy - „Jabłko Olgi stopy Dawida” Marka Bieńczyka. Autor niezmiennie zachwyca swoją eklektyczną i erudycyjną prozą. Miesza i miesza formy, styl utrzymuje piękny. Jeśli macie ochotę na intertekstualne wyprawy to to jest właściwy adres.
Po czwarte Kazuo Ishiguro „Pogrzebany olbrzym”. Tak wbrew opiniom, wbrew samej Ursuli Le Guin. Nowa książka po dziesięciu latach i skręt w stronę fantasy, w świat Tolkiena. Nie przepadam za takimi porównaniami, boje się wtedy nawet dotknąć okładki, żeby nie wyskoczył na mnie nieudany duplikat. Czyta się, moim zdaniem świetnie. Rzadko ten rodzaj literatury mnie wciąga.
I jeszcze „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego. Nic nowego powiecie, a no nie do końca. Zupełnie nowe tłumaczenie Anny Wasilewskiej, czyli wersja po liftingu. Nowy przekład, nowa zabawa.
Na koniec, dla tych którzy jeszcze nie odkryli książek Wydawnictwa Wiatr Od Morza. Tak właśnie będę je teraz bezwstydnie reklamować, całkowicie z własnej, nieprzymuszonej woli. Uważam, że Michał Alenowicz ma wyjątkowego nosa i wybiera literackie perełek. Mam je wszystkie, Was też zachęcam!
To tyle w telegraficznym skrócie. Za kilka dni lista tych, którzy nie dali rady.