Quantcast
Channel: Książki są niebezpieczne
Viewing all 272 articles
Browse latest View live

Marzec: nowości w trzech przypadkach i prztyczek w nos Emersona

$
0
0
pixabay.com

Ralph Waldo Emerson twierdził, że nie powinno się czytać książki, która nie ma przynajmniej roku, nie jest słynna i należy, do takich za którymi nie przepadamy. To koniunkcja, zatem w tym miesiącu proponuję pozycje, z których większość to wznowienie albo nowość (ale tylko na polskim rynku). Są pozycje słynne, a co do gustu, to już każdy sobie. 

Josef Škvorecký„Przypadki inżyniera ludzkich dusz”, Dowody na Istnienie … Klasyka. Anderman pisał „Ta powieść daje to, co w literaturze czeskiej najlepsze: tragikomiczny portret ludzi ze wszelkich warstw społecznych, których mentalność poznajemy poprzez ich język. Škvorecky dodaje: "Większość rzeczy, które spotykają jej bohatera, właściwie przytrafiło się także i mnie". A to przypadki trudne do zniesienia.”



Morten A. Strøksnes „Księga morza”, Wydawnictwo Literackie… „Stary człowiek i morze” wśród norweskich fiordów. Śmiała wyprawa, szaleńczy pomysł, wielkie wyzwanie, groźny żywioł i piękna przyroda. Cel? Rekin polarny. Dorasta do 8 m długości, waży ponad tonę i dożywa 500 lat. Porywająca opowieść o życiowej przygodzie.



Henry Nicholls, „Naturalna historia Galapagos”,Wydawnictwo W.A.B… Darwin nazywał Galapagos, mini światem, żeglarze odnosili się do tego miejsca jako do Wysp Zaczarowanych, inni widzieli tu laboratorium ewolucji. Daleka, dziewicza kraina. Wspaniale przestawiona historia naturalna, teoria ewolucji, oraz osobiste odczucia autora.



Michael Dylan Foster „Yokai- tajemnicze stwory w kulturze japońskiej”,Wydawnictwo UJ … „Kultura japońska pełna jest potworów, duchów, fantastycznych istot i ponadnaturalnych zjawisk. Japończycy określają je wszystkie wspólną nazwą: yōkai. Stwory te przyjmują nieskończenie wiele form i kształtów – od górskich chochlików tengu i wodników kappa do zmiennokształtnych lisów i liżących sufity stworów o długich językach. Choć w dzisiejszych czasach popularność zapewniają im anime, manga, filmy i gry komputerowe, większość yōkai pochodzi z lokalnych legend, ludowych opowieści i historii o duchach.”



Bandi „Oskarżenie. Opowieści totalitarne”, Czarna Owca … Jest to zbiór opowiadań północnokoreańskiego pisarza i poety Bandiego. Bohaterowie (...)to więźniowie totalitarnej codzienności, których często dopiero osobista tragedia budzi z reżimowego letargu. Bandi przybliża czytelnikom zatrważające absurdy koreańskiej rzeczywistości, co w połączeniu z niezwykłą poetyckością opowiadań oraz historią ich wydania, sprawia, że mamy do czynienia z pozycją absolutnie wyjątkową.„Żyję w Korei Północnej jak mówiący automat, jak człowiek zaprzęgnięty w jarzmo. Moim przeznaczeniem jest świecić w ciemnościach.”



Peggy Parish „Dziękujemy ci Amelio Bedelio”, Wydawnictwo Literackie … „Druga część przygód niezwykłej pomocy domowej, która rozbraja dobrocią i dosłownym rozumieniem poleceń. Jeśli chcesz się przekonać, w jaki sposób Amelia rozdziela jajka, przygotowuje roladę albo gotuje na parze, koniecznie sięgnij po tę książkę!



Roald Dahl „Fantastyczny Pan Lis” i „Wiedźmy”, Wydawnictwo Znak … dwie kolejne książki Dahla po polsku. W pierwszej pan Lis musi uciekać. „Trzej najgroźniejsi farmerzy w dziejach świata wpadli na jego trop. Gnojek, Blagier i Szparag nienawidzą rudzielca i zrobią wszystko, by się go pozbyć. Nie mają jednak do czynienia z lisem zwykłym, ale fantastycznym, który ma chytry plan, żeby wykraść ich smaczne kąski.
W drugiej porcja wiedzy o wiedźmach, które są bardzo przebiegłe, że trudno je przyłapać. Z wyglądu całkiem normalne, żadnych czarnych peleryn, kapeluszy czy mioteł. Jest tez Arcy-Wiedźma. Kto się na nie natknie może stać się myszą.




Juan José Millas „Z cienia”, Wydawnictwo Czarna Owca … „Damián czuje się zagubiony po utracie pracy. Pewnego dnia dokonuje drobnej kradzieży na targu staroci i ukrywa się przed ścigającym go ochroniarzem w starej szafie. Nim zdąży ją opuścić, mebel zostanie sprzedany i przetransportowany do domu na przedmieściach Madrytu, w którym mieszka Lucía, Fede i ich córka.”



A na koniec Emersonowi na złość. Prawdziwa nowość.
JøNesbo „Pragnienie”, Wydawnictwo Dolnośląskie … I Harry Hole powraca. Prędzej, czy później musiało do tego dojść. Harry to podobno pokrewna dusza autora, ale nazbyt ciemna i pokręcona, wymagająca emocjonalnego nakładu pracy. Stąd przerwa, ale teraz Harry musi znaleźć bezwzględnego mordercę młodej kobiety, zabitej tuz po internetowej randce.



#PatrzCzytajMyśl odc.6 – strajk kobiet, muzyka staje się ciałem, zarobki fikcyjnych postaci w rozkroku a la Van Damme

$
0
0


Marzec chyba wziął sobie do serca, swój angielski odpowiednik. Rozpoczyna się w rytmie marszów. Dziś jeden w Warszawie, 8-ego kolejne. Kobiety protestują, idąc za islandzkim przykładem. Czy protestowaliby bohaterowie powieści brytyjskich widząc swoje zarobki? Czy Van Damme oburza się, kiedy TEN szpagat uważa się za montaż? Podobno nowe fiszki Polityki skondensują podaż informacji.

POPATRZ

* Jak uchwycić muzykę? Jak zmienić ją w obiekt wizualny? Federico Picci, grafik i pianista, pokazał dźwięki jako delikatnie różowe bańki, pęcherzyki, kule, unoszące się kapryśnie w powietrzu. Coś tak niematerialnego, jak muzyka, wypełnia przestrzeń.








* Van Damme, samoróbka czy podnośnik?



CZYTAJ

* Znacie już Fiszki Polityki? To nowa aplikacja na smarfony, wymyślona głównie ze dla pokolenia Z, czytającego inaczej. „(…) przedstawiają artykuły pochodzące z tygodnika oraz inne, specjalnie przygotowywane treści w formie wirtualnych karteczek. Czyli wypełnionych wiedzą fiszek, które łatwo się czyta nawet na małym ekranie telefonu.



* Ile mogliby zarobić bohaterowie powieści Dickensa, Bronte, Austen, Moyes i innych? Portal dla poszukujących pracy, Adzuna, przygotował ikonografikę obrazującą te obliczenia, dostosowane do realiów roku 2017.


*24 października 1975 roku owsianki się same nie zrobiły. Dzieci się sobą nie zajęły. Lekcje w szkołach same się nie poprowadziły, klienci w sklepach i bankach się sami nie obsłużyli, pacjenci w szpitalach się sobą nie zaopiekowali. Obiady też się same w garnkach nie pojawiły. 24 października 1975 roku kobiety na Islandii ogłosiły strajk.O strajku w Islandii  - Wysokie Obcasy.

MYŚL

* Kura to Miriola Dzik, rysowniczka, fotografka.Kura wie jak jest i nie ściemnia. Nie chwyta się skrajności. Nie cukruje.



Jutro poniedziałek, łatwo nie będzie…

 

Korea Północna, teatr i zoo

$
0
0

W pewnym filmie CatherineZeta-Jones, pokonuje labirynt laserowych zabezpieczeń, aby ukraść drogocenną maskę. Piękny fragment pełen skupienia i gracji. Mężczyzn zachwyca, kobiety onieśmiela. Niektórzy mogą oglądać bez końca. A gdyby tak transponować tę scenę do państwa, gdzie ludzie umierają, bo nie pochylili głowy wystarczająco nisko, bo ich dzieci płaczą na widok obrazu Marksa, bo odważyli się jechać bez pozwolenia do umierającej matki. Oni nie grają w hollywoodzkiej superprodukcji, a co dzień starająsię nie przekraczać zarysowanych wszędzie niewidocznych linii, kurczących się okazjonalnie, naginanych przez ważniejszych w hierarchii. Wyśmienici aktorzy – komedianci: Koreańczycy z Północy
Dawno temu była sobie wioska, otoczona dziesięcioma ogrodzeniami z żywopłotu. Mieszkał w niej stary czarnoksiężnik, któremu usługiwały tysiące ludzi. Ciekawe, że z zewnątrz słychać było wyłącznie śmiechy dochodzące z tej wioski. Ludzie śmiali się przez cały czas, bez względu na porę roku, stary czarownik rzuciła bowiem na nich urok, musieli to robić”
Tak rozpoczyna swoją bajkę babcia Oh. Babcię spotkało wielkie szczęście i wyróżnienie (to wersja propagandowych głośników) wpadła na towarzysza Kim Ir Sena. Mogła posłuchać o wspaniałych i wygodnych kolejach jakie zbudował. Posłuchać, ale nie doświadczyć. Jej wnuczka i mąż zostali staranowani przez dziki tłum, który po dniach koczowania na stacji, ruszył w dalszą drogę. Ruch wstrzymano, bo Ojciec Narodu był w okolicy. Z tego spotkania upleciono propagandową melodyjkę, trąbiącą na cztery strony świata chwałę Ojca, Słońca i Narodowych Kolei Państwowych. W Korei Północnej kłamstwa wyznaczają rytm dnia. Babcia Oh to tylko jedna z wielu bohaterów opowiadań Badiego, nie reportażysty, nie uciekiniera, ale poety żyjącego tam teraz. Jego książka została przemycona wśród pism Wielkiego Wodza do Chin, a stamtąd do Korei Południowej. Siedem opowiadań datowanych na lata 1989-1993, do roku śmierci Kim Ir Sena. DekodujemyKoreę dwadzieścia lat temu. Praca przy budowie komunizmu niosła obietnicę dobrobytu, jedwabnych ubrań, misek zawsze pełnych ryżu. Z kolorowych marzeń, zostały tylko migocące czerwienią plakaty propagandowe, zimne kaloryfery w siarczysty mroź, obozy pracy, „czerwone grzyby”, jednakowe zasłony i Trzeci Nadawca. Kastowe społeczeństwo nauczyło się reguł i próbuje przetrwać. Krzyczeć można w nocy w poduszkę, bezgłośnie.
Wszystko, co do tej pory czytałam o Korei Północnej było polityczną analizą, skupiało się na aspektach socjologicznych, czy antropologicznych. W historiach Bandiego, klasyczna forma nawet nie próbuje ujarzmiać czystych emocji i wykrzyczanych wprost oskarżeń, bólu, rozczarowania, zwątpienia i kpiny. Te historieniczego nie przekłamują, nie wyolbrzymiają. Pozostawiłymniew rozmyślaniach i strachu, a może wciąż niedowierzaniu.Tak działa obcowanie zfikcją, przejmującą, boleśnie klaustrofobiczną.Utknęłamw koszmarze, gdzie grzechy dziadkówprzepływały na wnuki; gdzie wiara w słowo i obietnicę zastąpiła tlen, a tlen okazał się tlenkiem węgla;gdzie strachdyktowałcodzienne poczynania. Ludzie króliki lub uwiezione ptaki, a wśród nich sprytne koty, ze strzygącymi uszami. Ani słowa o wrogach zewnętrznych, skupienie na realnym złu, które emanuje z wnętrza tego państwa. Trzeba przeczytać!
Bandi „Oskarżenie. Opowieści totalitarne”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017










Za książkę dziekuję Wydawnictwu Czarna Owca

#PatrzCzytajMyśl odc.7 – wizualne grzeszki

$
0
0

Mój weekend miał irlandzki posmak, który trącił momentami strasznym kiczem, ale dla takiego głosu i pleców warto było. Skończyłam oglądać „Upadek”, gdzie Jamie Dornan czaił się w cudzych mieszkaniach, a potem obejrzałam „50 twarzy Greya”, gdzie ogólnie wiało nudą, ale nie poczułam się wcale fatalnie, chała to chała, a boskie ciało to boskie ciało. Zatem ode mnie dziś porcja wizualnie ciekawych historii!

PATRZ

Nowozelandzka firma Lonely Label w najnowszej kampanii kwestionuje obsesyjną pogoń za młodością, chcąc wywołać bardziej autentyczną refleksję nad tematem urody i starzenia się. Na zdjęciach nowej kolekcji możemy zobaczyć 56-letnią modelkę Marcy Brewer. 




👀

Działalność River Bennett i Bel Pangburn z Australii skupia się głównie na fotografii dziecięcej, a dokładnie rzecz ujmując... noworodkowej. Artystki towarzyszą przyszłym rodzicom od momentu zaawansowanej ciąży, aż po rozwiązanie. Efekt jest niesamowity - ich projekt 'The First Hello Project'pokazuje jak silne emocje pojawiają się na salach porodowych, gdy na świat przychodzi nowe życie.Piękne zdjęcia!

👀

Chris Rigoni tworzy wyjatkowe tatuaże, będące mixem realistycznych motywów, żywych kolorów i geometrycznych kształtów.






CZYTAJ

Pytam siebie co dzień co mi pomoże, może mindfulness. Blog „Na pierwszy rzut oka”: Liczę oddechy, trzymam rękę na brzuchu i pamiętam, że częściowo jestem tylko powietrzem. Bardzo mnie zdziwiło, że przepona działa pod prąd, rozluźnia się przy wdechu, a napina przy wydechu. To mnie bardzo zbliża do mojej przepony, jesteśmy teraz koleżankami. Ja też się spinam i rozluźniam zupełnie nie w tych momentach, co trzeba.”

👀

Sir David Attenborough w wersji dla dzieci na aplikacji CBeebies. Interaktywne opowieści z życia znanego biologa: zabawy z gorylami, wielki dinozaur, ukryte miasto i polowanie na skarby. 



MYŚL

Banksy otworzyła w Betlejem hotel, hotel z najgorszym widokiem na świecie: praktycznie każde okno pozwala spojrzeć na betonową ścianę. Budynek znajduje się w sektorze C Zachodniego Brzegu pod kontrolą Izraelską. „Hotel, który "postawił" Banksy, w całości traktować można jako dzieło sztuki, gdyż jego ściany i korytarze pokrywają prace brytyjskiego artysty. Nazwał go "The Walled Off Hotel", co oznacza "zamurowany" lub "otoczony murem".


„75% życia to udawanie”

$
0
0

O książce wiedziałam tylko tyle, że wydano 750 egzemplarzy. Tytuł i autor, choć wypowiadani z silną emfazą, nic mi nie mówiły. Unikatowość miała za pewne z góry uczynić książkę wyjątkową. Niestety po przemęczeniu się z Dalim i jego „bezwonnymi stolcami”, gnębiła mnie dziwna obawa, że następny artysta zapełni papierową przestrzeń swoimi defekacjami lub wynurzeniami stymulowanymi chemią. Tymczasem spotkały mnie cztery zaskoczenia.

ZASKOCZENIE PIERWSZE: JĘZYK

Minimalizm językowy, poprzetykany zaskakującymi ozdobnikami. Tylko tyle i aż tyle.

Mimo całego skurwysyństwa, jakie przyjdzie nam sobie niedługo odwzajemnić, Nel zabarwiała moje kable od estetyki wyjątkowo trwałym pigmentem. I nawet jeśli miała jakieś niewielkie nieprawidłowości w genach (płatki jej uszu były dyskretnie wsiowe), to było to całkowicie nieszkodliwe – ot brudny akcent w sekwencji idealnego genotypu.

ZASKOCZENIE DRUGIE i TRZECIE: ENTROPIA I FRAGMENTY MAILEM

Świat Leto był całkowicie wyzuty z humanizmu. Spodziewałabym się dużo za dużo emocji, melancholii, sączących się rozmyślań o potędze sztuki, wszystkoizmu artystycznego. Tymczasem wpadłam raczej do technologicznie upgradowanej króliczej nory, na dnie której ludzie, a może tylko wytwory-zagadki, stronili od nudy „typowej codzienności”. Nie wieszali zasłonek, nie jedli galaretki, nie prali majtek. Za to gryźli się, bzykali z „poronnymi” dziewczynkami, płakali, maskowali ubytki włosów tuszem do rzęs, a czasami faszerowali się opiatami.
Główny bohater, Norman (alter ego autora) był programistą, fanem nauk przyrodniczych, sprowadzającym życie do zbioru reakcji chemicznych. Już ktoś przed nim wynalazł Facebooka, zatem eksperymentował z aglomeratami informacji, aby wepchnąć je do świata sztuki. Swoje wewnętrzne przeżycia wirtualizował zdjęciami mózgu z wyraźnie zaznaczonymi pobudzonymi rejonami, linkami, a nawet dokładką tekstu wysyłaną drogą mailową na specjalne życzenie. Auto-bio-grafia. Norman, podobnie jak jego przyjaciele Fuss i Nel, nie budził sympatii, wręcz wkurwiał przez większość czasu. Banda socjopatów. Ich świat tworzył się w biegu, był eklektyczny, napędzany technologią, pełen dziwacznych zdarzeń i ludzi, widzianych z niekonwencjonalnych kątów. Nie było chaosu, raczej postępująca entropia.

ZASKOCZENIE CZWARTE: CYBERKULTURA

Leto kpił z artystów, wyśmiewa ich samozadowolenie, ich przekonania o wpływie sztuki na rzeczywistość. Ta krytyka to siarczysty policzek i wskazanie na realnych włodarzy: polityków, księgowych, informatyków. Sztuka wciąż mało poddaje się technologii, nie czerpie z potęgi informacji, czy przetwarzania danych. „Sailor” to pełną gębą książka o kreacji, niebezpiecznie odmienna.


Norman Leto, „Sailor”, Stowarzyszenie 40,000 

Malarzy, Warszawa 2010

#PatrzCzytajMyśl odc.8 – nawalone koniczynki, moda w literaturze i szwedzka lekcja

$
0
0

Wiosna stoi w poczekalni. Wczoraj chciała wejść z przytupem pierwszą wiosenną burzą; zbierałyśmy kulki gradu. Bardzo chcę, żeby się zazieleniło, dlatego wrzucam trochę irlandzkiego humoru lingwistycznego. Jest też coś dla miłośników mody w literaturze, dziecięcej ilustracji, Chucka Berry'ego, postprawdy i jednolitej ceny książki.

PATRZ

Tydzień w kolorze Szmaragdowej Wyspy. Dzień Świętego Patryka to idealny moment, żeby podłapać 41 irlandzkich wyrażeń na określenienie trzeźwego. Mój ulubiony „funny-packed”. Wykon Jamie Dornan (wersja z brodą, najlepsza).





Katarzyna Bonda, Mariusz Szczygieł i inni. Bohaterowie sesji "Wysokich Obcasów"czytają najlepsze fragmenty literatury o modzie.W czym tkwi żydowskość torebki? Kim jest bikiniarz? Dlaczego w Warszawie wszyscy ubierają się na szaro?




Wpis o Magdzie Brol obiecuję sobei już od dawna. Jestem wielką miłośniczką jej talentu, kreski i wspaniałych barw. Jeśli jeszcze jej nie znacie, musicie szybko nagrobić. To świeżość świeżosci dziecięciej ilustracji! 



CZYTAJ

John Lennon mówił, że gdyby trzeba było inaczej nazwać Rock and Rolla, nazywałby się Chuck Berry. Wczoraj pożeganaliśmy legendarny "krok kaczki". Polecam tekst Rolling Stone'a o 20 piosenkach, którymi Berry dokonał rewolucji w muzyce.


Drugi numer kwartalnika "Przekroju" pojawi się jutro, wponiedziałek 20 marca. Przeczytamy wywiadz socjologiem brytyjskim Anthonym Giddensem i prezydentem Słupska Robertem Biedroniem, historię filantropki Barbary Piaseckiej-Johnson oraz publikowaną po raz pierwszy korespondencję Rolanda Topora i Agnieszki Osieckiej.



Hakierka wymienia 11 rzeczy, których nie warto dać sobie wmowić. "To zabrzmi biblijnie, ale jesteś, kurwa cudem. Masz bilet do wykorzystania na średnio jakieś kilkadziesiąt lat życia. Jesteś zajebista i nikt Ci nie będzie mówil, że cycki masz nierówne czy nos krzywy. Albo cipkę w poprzek. To wyjątkowość, która czyni Cię lepszą. Zepnij poślady i pamiętaj o tym."

MYŚL


Dzieci w Szwecji będą uczyć się zarówno programowania, jak i odróżniania fałszywych informacji od prawdziwych. I to już od pierwszej klasy podstawówki.Uczniowie będą dowiadywać się, jak odróżniać wiarygodne i godne zaufaniaźródła informacji od niewiarygodnych.Szwecja w sumie blisko, może przejdzie na nas, jakimś potopem oświecenia. 


Dzika Banda o jednolitej cenie książki. Pytanie zatem zasadnicze brzmi – co spowoduje jednolita cena książki? Jeśli sprawi, że wydawcy obniżą ceny książek do tych nieuwzględniających wpisany rabat – rewelacja. Książki zatem powinny kosztować o jakieś 25/30 procent mniej. Na logikę. Ale logika nie zda tu egzaminu. Skoro ktoś kupował za więcej, znaczy że kupować będzie dalej. Najistotniejsze jest jednak to, czego ustawa nie reguluje – czyli zamordystyczne kwoty pobieranie przez dystrybucję. Jeśli tu nic się nie zmieni, ustawa, choćby nie wiadomo jak wspaniała – niewiele da.

Rupi Kaur, czyli hasztagi na salonach, a ja tnę się papierem

$
0
0


Stanisław Jerzy Lec pisał, żeby uważać na niewypały literackie, bo ich autorzy niebezpieczni są jeszcze po latach. Kochani, zbierają się nad czytelnikami czarne chmury. Oto na białym koniu wjeżdża Rupi Kaur, zapowiedźnowej fali poezji i będzie nam się próbowało wmówić, że przybywa geniusz, który panować może długo (gorzej, rozmnażać się może). Ja potraktuję „Mleko i miód”metodą hamburgera i pójdę w konstruktywną krytykę polegającą na obłożeniu gniota złotym papierem.

+
Książka jest bardzo ładnie wydana. Czarno-biała, elegancka, daje wrażenie produktu z klasą. Tytuły na końcu „utworów”, ciekawie. Na stronach w wersy poukładano zdania, tu i ówdzie dołożono rysunki autorki, drapane piórkiem. Stylowo. Na Instagramie to się sprzedaje bezbłędnie, ale wydano…

MINUS(Y)

i niestety czytano, a ta czynność w moim przypadku była bólem, bólem porównywalnym do nacinania skóry między palcami kartką papieru. Cztery części, cztery drogi krzyżowe. Pierwsza strona jak silny plaskacz prosto w policzek, kolejna wywoływała głupkowaty śmiech (znajdowałam się w rozdziale cierpienie). Tak cierpiałam. Cierpiałam bardzo. Czytałam zwykłe zdania słyszane od lat, zapisywane w kobiecych gazetach jako tytuły artykułów. Nijakość przywdziała kieckę Diora i ma chrapkę się na wyższą półkę. Oszukano mnie, to nie poezja, a bardziej przedrukowane wpisy/ hasztagi ze ścianki facebooka, czy innej społecznościówki. Instapoetazwie się ten cud. Promowane jako poezja feministyczna, bezkompromisowa, delikatna, must have w szufladzie nocnego stolika obok wibratora. Tymczasem dla mnie to zapisywanie informacji, bez żadnego wymiaru, bez cienia estetyki. Proste komunikaty. Aluzje, czy metafory miejscami chybione, albo żywcem wyjęte z pamiętnika nastolatki. Całość kompletnie płaska. W lekką formę ubrano słowa, które, powiedzmy sobie szczerze, stekiem bzdurna poziomie … no, ciśnie się: Coelho. Jeśli nie znacie poezji to z pewnością zachwyci was ten zbiorek, inspirowany głosem (ja pierdolę!) serca. Nie znajdziecie tu jednak niczego nowego poza:

na samą myśl o tobie
rozstawiam nogi
jak sztalugi z płótnem
błagające o sztukę

albo (!!!!!)

dotknąłeś mnie
nawet mnie nie dotykając

albo (????)

nie wolno ci
ich zmuszać żeby cię chcieli
sami muszą cię chcieć

+
Zgadzam się, że tematy poruszane przez artystkę (?) są ważne, z kategorii tych niełatwych: kobiecość, wykorzystanie, miłość, przemoc, strata. Relacje z rodzicami, z mężczyznami. Wszytko bardzo bliskie, ale czy „poezja” ma czerpać poziom tylko i wyłącznie z tematyki?

KONKLUZJA
Fantastyczny marketing. Idealny produkt instagramowej popularności. Jak igły w stogu siana, szukać opinii krytycznych. A ja wiem, że za 33 polskie złocisze można kupić coś naprawdę lepszego. Polecam Mayę Angeloui jej „Phenomenal woman”.

Rupi Kaur „Mleko i miód”, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2017



Share week 2017: bierzecie i jedzcie

$
0
0

Blogowanie nie jest pisaniem, tylko graffiti z interpunkcją” mówiElliot Gould do Juda Law w filmie Sodenberga „Contagion - epidemia strachu”. Nie ma się co oburzać, choć przy pierwszym słuchaniubrzmi kulawo. Trochę racji w tym stwierdzeniu jest, obie działalności są formą ekspresji. Jedna taguje mury, druga internetowe strony. Od dziennika (web log) do poradnika? drogowskazu? konfesjonału? ekshibicjonizmu? Blogowanie to dziś opowieść o polityce, ekonomii, modzie, książkach, lekach, muzyce latynoskiej,o czym tylko dusza zapragnie. Przestrzeń heterogeniczna. Recenzje, pomysły nażycie, opowiadania, porady, komentarze - puszczanew etertworząkomory bezechowe. Teksty rozprzestrzeniają się w necie, rzucając wyzwanie banałom, zasiewając nutkę niepewności na gruncie zbytniej oczywistość. Zyskują uwagę dzięki niebanalności, czasem gniewowi i sprzeciwowi. Dają możliwość bliższej analizy lub po prostu dobrej zabawy.W 2012 roku, po aferze podsłuchowej w Wielkiej Brytanii, sędzia Lord Leverson, stwierdził w swym raporcie, że obecność bloggerów (w świecie nieuregulowanym prawnie) może nakłonić dziennikarzy do pisania historii dalekich od prawdy, aby poczytność, sławę i inne takie.Piąta władza?Twierdzenie, że blogi nie są prawdziwym pisaniem, to nadużycie, a poniższy wybór, w ramach #SHAREWEEK2017,tylko potwierdzi, jak cholernie dobre pióro mają niektórzy i jak wpływowe.



Miszong.pl
Mój ulubiony i najbardziej podziwiany blog. Chciałabym tyle wiedzieć i tak pięknie ubierać w słowa jak Monika Ochędowska, znajdować paralele i czarować obrazem. Autorska rzecz. Bardziej niż rzetelna. Bardziej niż uważna. Bardziej niż intymna. Esencja intelektualnego luksusu. Codziennie zmusza do pracy nad sobą, do wyglądania nowości, do gimnastykowania szarej masy. To takie miejsce w necie, bez którego mogłoby mi się nie chcieć.




Odkryty dość niedawno. Kulturalnie, z lekkim skrętem w stronę frankofilską, ale tylko momentami. Lubię ten spokój, słowną elegancję, jaki wprowadza autorka do każdego posta, a przez to do mojej głowy. Wyważone opnie, dające szansę, bez nadętych pochwalnych blurbów. Zapuszczanie się, może jeszcze trochę nieśmiało, w zupełnie nowe dla mnie rejony: do świata Nicolasa Mirzoeffa, czy sztuki wizualnej Houellebecqa (tego Houellebecqa). Poproszę o więcej i więcej Paryża!


zacofany-w-lekturze.pl

Kiedy kilka miesięcy temu link do tej strony przestał działać, a jedyną co kuło mnie w oczy była wiadomość: STRONA NIE ISTNIEJE. Uruchomił się tryb paniki. To chyba ten moment, w którym człowiek uświadamia sobie uzależnienie. Piotr Chojnacki, ujmuje mnie bezpretensjonalnością, szczerością i poczuciem humoru. Pełno u niego wygrzebanych z bibliotecznej półki lektur, zdecydowanie poza mainstreamem, w antykwariatowych okładkach. Wyndham, Wernic, Minkowski, Marinina. Zdarzają się tytuły modne: Varga, Waters, Winterson.




Truman Capote: 11 rzeczy, których o nim nie wiesz

$
0
0

Każdy mężczyzna ma jakiś Mit. Jeśli ten mit poznamy, potrafimy zrozumieć wszystko, co uczynił i o czym myślał.”
Yeats

Truman Capote - amerykański Proust, a może raczej mały terrorysta? W życiu poszukiwał lekarstwa na śledzącą go od dzieciństwa samotność i wyobcowanie. A przecież żył w tłumie, był duszą towarzystwa, aspirował wysoko. Nie chciało go wojsko (nawet Służba Kobiet Sił Lądowych (WAC)), w „The New Yorkerze” doczłapał jedynie do posady gońca, był cholerycznie przesądny, bał się skorpionów i nigdy nie nosiła zegarka. Poniżej kilka kolejnych smaczków dotyczących Trumana.

PISMA POŚWIĘCONE MODZIE
Truman najwyżej cenił „The New Yorkera”, to nim się zaczytywał, to w nim pragnął publikować, ale odmowy tylko się piętrzyły. Drzwi dla debiutu uchyliły dopiero kobiece pisma „Harper's Baazar” i „Medemoiselle”. Był to bowiem dość intrygujący i lekko zapomniany okres, kiedy „utwory najwyższej próby lądowały wśród reklam bielizny.” Ta wieloletnia współpraca zaowocowała także tym, że Truman przywiązywał ogromną wagę do wizualnego aspektu książek: kolor uobwoluty, układu graficznego.

PRZYJAŹŃ Z NELLE

Jedną z prawdziwych przyjaciółek Trumana była pisarka Harper Lee. Wychowywali się razem na dalekim południu USA, a później współpracowali zbierając materiały doZ zimną krwią”. „Łączyło ich coś silniejszego niż przyjaźń – wspólna udręka. Oboje doświadczyli bolesnego odrzucenia przez rodziców i oboje czuli się samotni. Zdaniem dziewczynek Nelle była zbyt szorstka, a w opinii chłopców Truman był zbyt miękki.

MISTRZ MISTYFIKACJI
Na skrzydle obwoluty jego debiutu „Inne głosy, inne ściany” umieścił fikcyjną notkę biograficzną, z której wynikało, że „pisał przemówienia dla (…) trzeciorzędnego polityka, był tancerzem na rzecznym statku, zbił niewielki majątek dzięki malowaniu na szkle, czytał scenariusze dla wytwórni filmowych, uczył się przepowiadać przyszłość...

KTO UKRADŁ FABUŁĘ?
Czytał dużo, niestety pominął wiele klasycznych dzieł literatury. Pisząc powieść „Inne głosy, inne ściany” wybrał się na nagrodzoną ekranizację „Wielkich nadziei” Dickensa. W środku seansu nagle krzyknął: „Boże kochany! Ukradli moją fabułę.”

PLOTKARZ
Truman lubił zamęt, który często sam prowokował. Był skłonny błaznować i wygłupiać się.Wmyślał historie o przyjaciołach, choć wiele z nichspowodowało rozpady związków i przyjaźni. Kiedy podróżował do Europy na długie miesiące, korespondował bardzo soczyście z przyjaciółkami z Manhattanu, ale jednak frustrował go brak świeżych dostaw plotek. Wynalazł zatem grę towarzyską, wersję Monopolu, zwaną MUŁ- Międzynarodowy Układ Łańcuchowy. Polegała ona na tworzeniu ciągów nazwiska osób, które coś łączyło. Chodziło oczywiście o połączenia najbardziej nieoczywiste, absurdalne. Mistrz konfabulacji. Wiele z tych „połączeń” zaczynało żyć własnym życiem.

KSIĄŻĘ NA WŁOŚCIACH
Niczym podglądacz i fotograf rejestrował bacznie wszystkie rozmowy i bez wysiłku wyciągał z rozmówców pikantne kąski z ich życia.Tak ofiarą Trumana padła Marlon Brando. Aktor, zwykle powściągliwy, zaprosił Trumana na kolację i … mówił nieprzerwanie przez ponad pięć godzin. „Sekret sztuki prowadzenia wywiadu (…) polega na tym, by pozwolić drugiej osobie myśleć, że to ona robi z tobą wywiad. (…) Opowiadasz jej o sobie i powoli tkasz swoją sieć, aż w końcu sama wszystko ci opowie.Tak świat dowiedział o tym jak Brando pogardzał aktorstwem, nikomu nie ufał i był głęboko poraniony przez alkoholizm matki. Poza tym to kawał dobrego dziennikarstwa.

Z ZIMNĄ KRWIĄ
Capote mówił, że gdyby wiedział ile zajmie mu praca nad tą książką i ile go będzie kosztowała, nie podjąłby tematu. Spędził sporo czasu w Kansas, gdzie popełniono zbrodnię, ale potem czekając na ostateczny wyrok sądu i wymierzenie kary, zwlekał z zakończeniem. To pierwsza powieść faktu: połączenie dziennikarskiej relacji i pisarskiej głębi. Ale pisanie jej o mało nie zabiło Trumana. Rozmowy z oskarżonymi (w tym celu przekupił polityków) i sama egzekucja nim wstrząsnęły.

PISANIE
Potrafił pisać w każdych warunkach. Tennessee Williams mówił, że „widok Trumana, który stara się skoncentrować, jest najbardziej przerażającym widokiem tego stulecia. (…) tak mocno zaciskał dłonie, zagryzał szczęki i mrużył oczy, że czasem napięty mięsień drgał mu na policzku. Potrafił skupić się wszędzie. Gdyby w sąsiednim pokoju wybuchła bomba, nawet by się nie poruszył.”

ZERO SPONTANICZNOŚCI
W życiu towarzyskim był fontannąpomysłów, jako pisarz niczym nie przypominał lustrzanej, dyskotekowej kuli. Był raczej księgowym, z góry wiedział jak będzie przebiegać historia jego książek, nie pozwalał sobie na żadnesamowolnewypadypióra. Rozważał strukturę narracji, analizował godzinami napisane akapity, obsesyjniesprawdzał wszystko, co napisał. Kiedy kończył książkę, uważał, że to najlepsze, co mógł napisać. Nie tolerował zmian.

KOBIETY
Nikt nie wielbił kobiet równie gorąco i nie był tak przez nie podziwiany jak Truman. Doradzała im co do zachowania, pracy, sposobu bycia, ubrania oraz spraw erotycznych. Marilyn Monroe. Elizabeth Taylor. Jacqueline Kennedy. Łabędzice. Gloria Guinness. Pamela Churchill. Nie do końca pociągały i interesowały go ich pieniądze, uroda, wpływy, bardziej ich historia.

O SOBIE
Nie jestem Proustem. Nie jestem tak inteligentny ani tak wykształcony jako on. Pod wieloma względami nie jestem tak wrażliwy, ale moje oko pod każdym względem jest równie przenikliwe jak jego. Pod każdym względem jest równie przenikliwe jak jego. Widzę wszystko! Nic mi nie umyka. To, co opisuję, jest prawdziwe i jest w najlepszym stylu literackim, jaki moim zdaniem może osiągnąć pisarz amerykański. Takie są moje ambicje. Są to duże ambicje. Gdyby Proust był Amerykaninem żyjącym teraz w Nowym Jorku, stworzyłby coś takiego.

Zachęcam do przeczytania biografii autorstwa Geralda Clarke'a „Truman Capote” Państwowy Instytut Wydawniczy. 


Za książkę dziekuje portalowi Łyk Kultury





Kwiecień: Groucho Marx, muzyczna książka i łyk zielonej herbaty

$
0
0

Jak mawiał Groucho Marx, czas pędzi jak strzała, a muszki owocówki lubią banany, czyli oficjalnie dobiliśmy do stacji WIOSNA, masowo rzucając się na witaminę D. Jedni uczcili ten moment rujnując delikatność w Chochołowskiej niczym hordy Hunów. Ja zrezygnowałam i triumfuje; w spokoju zaplanowałam kilka niezbędnych w kwietniu zakupów.

🎕

Od polskiego morza wieje ponownie przyjemny wiatr, niesie on tekst i muzykę. „Zapomniany walcAnne Enright, (Wydawnictwo Michała Alenowicza) dostępny już za 3 dni. Akcja powieści rozgrywa się w czasie irlandzkiego boomu ekonomicznego. Gina Moynihan, główna bohaterka i narratorka powieści, przedstawia czytelnikom fascynującą historię pożądania i zdrady… Czy o zdradzie małżeńskiej można jeszcze napisać oryginalną, świeżą książkę?



Jørn Lier Horst „Kluczowy świadek” (Wydawnictwo Smak Słowa) Historia prawdziwa. Preben Pramm leży martwy od tygodnia. Jest nagi, związany, a na jego ciele widać ślady wyszukanych tortur. Dom jest wywrócony do góry nogami, ale nie wygląda na to, żeby zabójcy znaleźli to, czego szukali.Pramm nie miał krewnych, przyjaciół i najwidoczniej żadnego kontaktu z ludźmi z zewnątrz. Jaka była tajemnica Pramma? Czemu musiał umrzeć w tak brutalny sposób?



Księga herbaty” KakuzōOkakura, Wydawnictwo Karakter … Wydana po raz pierwszy w 1906 roku, do dziś zachwyca niezwykłym stylem, a jednocześnie ujmuje prostotą. Książka o historii i znaczeniu picia herbaty, wszystko w oparach filozofii, religii, estetyki Wschodu.



Szepty kamieni. Opowieść o opustoszałej Islandii” Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak, Wydawnictwo Znak … Autorzy prowadzą bloga icestrory.pl, gdzie opowiadają historie o opuszczonych miejscach. „Opowieści drugiego dna, ukryte za ścianami rozsypujących się budynków, gorzkich prawd i islandii, która choć „opuszczona” nie jest, ciągle jest samotną wyspą na oceanie, skrywającą wiele tajemnic.”


Opowieści tajemnicze i szalone” Edgar Allan Poe, Nasza Księgarnia … Solidna dawka niesamowitości, makabry oraz szaleństwa. Tajemniczy i przerażający świat w czterech historiach: „Czarny kot”, „Maska czerwonej śmierci”, „Żaboskoczek i upadek”, „Dom Usherów”. Piękne rysunki Grisa Grimly'ego.


Miasto równoległe - „Stambuł, Stambuł” Burhan Sönmez

$
0
0


Stambuł przypominał wody cieśniny, które przy powierzchni płynęły z północy na południe, a przy dnie – w przeciwnym kierunku. Dwa byty, które płynęły razem, ale osobno, jakby obok siebie i w innych epokach, pokazywały, że miejsce może panować nad czasem i wciągnąć go jak wir.


Lubię książki o miastach pisane nie dla turystów. Lubię powojenną nieuporządkowaną Warszawę Trymanda. Lubię szemrany Londyn Zadie Smith, etniczny i podupadły. Lubię kompaktowy i złożony Dublin Joyce'a. Do książki Sönmezapodeszłam nieturystycznie. 

Istambuł, metropolia na skraju kontynentów i złożoności, w książce stał się marzeniem, pragnieniem i opresyjną pułapką oraz salą tortur. Zero pocztówkowego tła, miłości wśród zabytków, czy seksu w mieście. Sönmez sięgną po pesymizm i mroczność, aby pokazać miasto, które kocha. Zszedł trzy poziomy niżej i osadził swoich bohaterów w więzieniu pod ulicami miasta. Mikroskopijna cela i czterej mężczyźni, więźniowiepolityczni. Demirtay - student, Kamo - fryzjer, wujek Küheylan i lekarza, przez dziesięć dni snują opowieści, przypowieści, legendy i parabole. Banalne, zabawne, iście dekameronowskie historie, choć wcale niesprośne. Mało o sobie, żeby nie kusić losu, żeby komuś w momencie przypalania stóp się nie wymsknęło. Słowa ważą tu więcej niż jedzenie. Puzzel po puzzlu, historia po historii wyłania nam się miejski obraz polifoniczny. Snują opowieści z minionego życia, odpychając ból i dręczące myśli. Wyobrażają sobie skręcanie papierosów, odgaszanie ich w popielniczce, popijanie raki i zajadanie się grillowanymi rybami. W tle Bosfor, zachody słońca, śmiech. Fantazja to jedyny sposób na ucieczkę w przyszłość. Oprócz dykteryjek, są też relacje z aresztowań, enigmatyczne wspominki tortur, te adresowane wprost do czytelnika, bo brutalne zderzanie wyimaginowanych drobnych przyjemności i oczekiwania na pewny ból, przemawia do obserwujących z dystansu.

Miasto jest w tej książce słabo majaczącym w tle bohaterem. Jest zlepkiem mitów, niemą dychotomią. Wydaje się tkwić w wiecznej schizmie: natrętnych korków, kosmicznych cen, biednych dzielnic tak pięknie opowiadanych z nostalgią, podziwem.

Sönmez jednoczy miasto rozciągnięte w czasie. Autor proponuje pisanie półsenne z pogranicza realizmu magicznego, w którym ostatnio słabo się odnajduję. To jedna z tych książek, o której można powiedzieć, że jej czegoś brakuje, choć technicznie jest bez zarzutu. Opisane poczucie strachu i niepewności przeraża, ale to nie wystarczy, aby przyciągnąć uwagę czytelnika przez kilkadziesiąt stron, aby wyryć się w w pamięci, aby zostać. Być może Napoleon miał rację twierdząc, że gdyby cały świat był jednym państwem, to Stambuł byłby jego stolicą. Nie sądzę jednak, żeby akurat ta pozycja stała się stołeczną biblią .

Stambuł, Stambuł” Burhan Sönmez, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2017




















Za książkę dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty



#PatrzCzytajMyśl odc.9 o sikaniu przez obrączkę, książkach w bunkrze i winnych ubraniach

$
0
0

Krecia P. usłyszała kiedyś, żeby "nie przechodzić obojętnie obok żadnej pokusy, bo może się ona już drugi raz nie pojawić". Dlatego poczytajcie dziś między innymi o książkowych pokusach polityków we Francji (szczególnie przed wyborami), kusicielskichubiorach rzekomo prowadzących do gwałtów, niebezpiecznej rybce zwodzącej kolorami, o sposobach na problemy z erekcją i bardzo powabnej zniżce w e-księgarni.


PATRZ


Łacińskie erectioznaczy wznoszenie, a Hipokrates twierdził, że wzwód powodowany jestnapływem powietrza w prącie. No, cóż, ziemia też kiedyś była płaska … Jak powstaje erekcja u mężczyzny, co może ją zaburzać i jak historycznie radzono sobie z takim problemem? Dlaczego próbowano wszczepiać mężczyznom fragmenty małpich jąder? Czy to wynik klątwy? Co ma do tego oddawanie moczu przez obrączkę żony? O tym Polimaty.


🎕

Buty Georgii O'Keeffe. Zachwyciłam się po prostu.


24 kwietnia premiera książki Dawn Tripp "Georgia. Powieść o Georgii O'Keefe", Wydawnictwo Rebis




CZYTAJ

"Francuskie wybory już tuż tuż. Zjedenaściorga kandydatów biorących udział w wyścigu do fotela prezydenckiego aż dziewięcioro popełniłoprzynajmniej jedną książkę lub było jej tematem właśnie przy okazji wyborów." O tym dlaczego i co z tego wynika u Eweliny na Cocteau & Co.

🎕

Od pomysłu do książki. Jaką drogę przechodzi pisarz? George Saunders dla Guardiana o poprawkach, szkicach, przeglądach, czytaniu i systemie problemów.

🎕

Meiacanthus atrodorsalisjest jadowitą rybką zamieszkującą wody Oceanu Spokojnego. Pewien nieustraszony zoolog, George Losey, chcąc poznać skład jej jadu wstrzykiwał go sobie i myszom. Dopiero teraz badaczom udało się ustalić, że tak naprawdę Losey dawkował sobie i gryzoniom heroinkę ... Więcej w Polityce.


🎕

Książkowy dyskont AROS obchodzi szóste urodziny i do 11 kwietnia dopieszcza Was dodatkowym rabatem (7%). Kod: 6urodziny.


🎕

Krzysztof Jędrzejak fotografii uczył się sam. Tematem jego prac jest wybrzeże Bałtyku i społeczność zimnolubnych surferów. Lubię podglądać.



MYŚL

27 marca na Spitsbergenieotwarto Światowe Archiwum Arktyczne – Bibliotekę Końca Świata, która ma ochronić m.in. najcenniejsze dzieła literatury przed wyginięciem. Swoje zbiory mogą przekazać wszystkie kraje, a tej chwili zmagazynowano tam utwory z Norwegii, Brazylii i Meksyku.Czy Polska powinna wysłać tam „Pana Tadeusza”?



🎕
Pokaz "GuiltyClothes"miał zaprezentować najbardziej szokującą, wyzywającą, erotyczną i niepokorną kolekcję, jaką kiedykolwiek stworzono. Okazał się częścią kampanii społecznej,której celem jestrozprawienie się ze stereotypem zakładającym, że kobiety, które padły ofiarą przemocy seksualnej, prowokowały swoim wyzywającym strojem.







Szkielety w szafie Susan Morrow

$
0
0

 „Książki na początku zawsze stawiają opór, bo zabierają dużo czasu.

Tony i Susan” Wright'ato dziwna książka, niebezpiecznie absorbująca i autentycznie dobra. W sumie niewiele się w niej dzieje. Kobieta imieniem Susan czyta manuskrypt, który po dwudziestu latach milczenia podsyła jej były mąż, Edward. Po co? Nasza czytelniczka wiedzie wygodne życie. Uczy angielskiego na pół etatu, żonuje kardiochirurgowi, wychowuje trójkę dzieci i czyta. Małżeństwo z ex wypaliło się, gdy Susan zaczęła wyraźnie ciążyć nadmierna wrażliwość Edwarda, która ją początkowo ujęła, a potem przerodziła się w parcie papier, bez wyraźnych ku pisaniu predyspozycji. Czy facet nabrał szlifów? Manuskrypt rodzi raczej obawy, niż przyjemne smyranko w brzuchu. Zaczynamy czytać drugą powieść. Poznajemy historię Tony'ego Hastingsa i jego rodziny w drodze na wakacje do Maine. Nocna podroż międzystanową autostradą szybko okazuje się mieć katastrofalne skutki. Nic nie będzie słodkie piękne i seksi. Trzech nieznanych mężczyzn, Lou, Ray i Turk, postanowi urządzić nocne harce blokowania i zajeżdżania drogi innym autom i choć przymilnie zmienią przebitą oponę, to całość wieczoru zwieńczy krwawa jatka. Tutaj pozostawię was z wielkim znakiem zapytania, bo naprawdę trudno pisać o tej książce nie chwytając się spojlerów. Szykujcie się na bezwzględny, opresyjny i trzymający w napięciu thriller, nie mieszczący się w klasycznych ramach gatunku. Z drugiej strony zaskoczy was wspaniała powieść psychologiczna, pełna przemyśleń na temat dokonywanych w życiu wyborów. Oto Tony błądzący wśród lasów, niczym postać wychodząca spod pióra Cormaca Mccarthy'ego oraz Susan, jak z katalogu Chanel, ascetycznie idealna, ćwicząca od lat niechętnie przydzielone role, podporządkowane mężowi. Doktorat z literatury zamieniony na spokój, wrażenie szczęścia, którym zachwieją słowa? Dwie powieści, czytane jednocześnie dadzą poczucie czegoś autentycznie absorbującego i genialnego.
Książka Wrighta ukazała się w 1993 roku, zebrała dobre recenzje, ale jej pięć minut, można denominować raczej w sekundach. Tymczasem to kawał świetnej literatury. Wstrząsająca eksploracja pogranicza sprawiedliwości i zemsty. Brutalna alegoria mrocznych stron ludzkiej natury, ale także rzecz o potędze czytania. Czytania mącącego myśli i pisania reżyserującego odbiorcę uwodzicielskim stylem. „W tej książce nie ma przyszłości. Jej miejsce zajęła przemoc, zastępująca strach dreszczem, takim jak ten podczas jazdy kolejką górską


Austin Wright „Tony i Susan”, Warszawski Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2011r.

Święta, czyli ucałuj męża przy jajku

$
0
0

Niektórzy nie lubią dzielić się jajem, nie znoszą białej kiełbasy, wzdrygają się na poniedziałkowe polewanko, bo kojarzy im się z perfumami „Być może”. Są i tacy, którzy wspominają z rozrzewnieniem zapach saletry i domowej roboty bomb (jestem z Bałut, to wiele wyjaśnia). Wielkanoc, święta poprzedzone skupieniem wokoło tortury i śmierci, adoptujące z popularnej kultury Zajączka (w Australii wielkoucha króliczego!) ukrywającego w ogrodzie czekoladowe jaja. Czeskie kobiety pozwalają się smagać, Cypryjczycy urządzają gigantyczne ogniska, na Bermudach puszczają obowiązkowo latawce, a Filipińczycy podchodzą naturalistycznie. Dziwne święta. 

POST
Dzielimy się na grupy przestrzegające i nie, choć tak zwana sekcja ortodoksyjna, zabija wzrokiem, wypuszcza odgłosy niezadowolenie (fukanie), kiedy liberał sięga po plaster szynki. Są także tak zwani niepewni, którzy na widok kotleta na talerzu w Wielki Piątek mówią nieśmiało: czy aby dziś nie jest post? i jedzą. Poza podsuwanym rzadko pokarmem, nic innego zjeść się nie da. Wszytko oklejone etykietkami: Nie jeść, nie pić. Nie wiem jak robi to moja mama, ale tak misternie układa wszystko w lodówce, że wyciągniecie choćby śledzika, a nawet kuleczki groszku, może wywołać lawinę spadających półmisków i niechybną awanturę. Podbieramy, co możemy i jak możemy, morzeni głodem. Pomarańcze nas ratują, podaż witaminy C i B osiąga apogeum.


STÓŁ SIĘ UGINA
Czasem mam wrażenie, że nasza rodzina w jakiś magiczny sposób przed świętami się klonuje, przynajmniej w wyobraźni mojej mamy i teścia. Ciasto idą w dziesiątki, na obiad wybór mięs, na których widok nerki krzyczą wysoką kreatyniną; wybory sałatek, śledzi i jaj faszerowanych, zapiekanych, gotowanych, święconych, przepiórczych, kurzych. Potrawy są co roku tuningowane. Na przykład sernik nie jest już zwykłym sernikiem, jest serem pokrytym bezą, brzoskwiniami i ponownie bezą. No i ... zmarnować się nie może, bo po co my tyle w kuchni. Trzeba żreć. Mam przed oczami taki obrazek z dzieciństwa: prababcia, babcia i moja mama zmieniające tylko talerze między kolejnymi posiłkami. Niczym obiad Obelixa. Nikt nie miał już miejsca, jelita kwiczału z bólu, ale kolejne porcje mazurka orzechowego wędrowały do paszczy - na zapasa, aby smak w cudowny sposób przetrwał rok.



JESTEM NA DIECIE
I tutaj pojawia się taka nasza tradycja, że co jakiś czas dokładnie w święta ktoś postanawia: nie jeść kalorycznie, przejść na wegetarianizm, odkwasić organizm i inne takie tam. Nie, nie po świętach, a właśnie w. Żadnego chleba, żadnych wędlin, żadnego schabu. Niektórych taka postawa doprowadza do nerwicy. Narobili się sałatek z majonezem, mięsiw w sosach wszelkich, nasolili, napiekli, a tutaj fanaberia, który domaga się egzotycznej sałatki z salaka i banana czerwonego z kiwano, zamiast jaja i kiełbasy. A w parku obok jest wystarczająco młodej trawy.



KAJMAK W NOSIE I PRZECIĄGANIE LINY
Najpierw biegaliśmy na przełaj. „Gdzie spędzamy święta?” pytanie koronne, pojawiające się i wiszące nad naszymi głowami niczym miecz Damoklesa. Teściowie czy rodzice? To nie jest tak, że jedno z nasz pochodzi z Gdańska, a drugie z Przemyśla. Obie rodziny mieszkają w jednym mieście, co więcej jedyne cztery kilometry od siebie! Najpierw próbowaliśmy u każdego. Rano jajo u mamy, za dwie godziny jajo u teściowej. Podwójne żarcie, uwierzcie każdego może wykończyć, do tego aprowizacja w biegu. Jeszcze kiełbasa wystaje z zębów, a już dzwoni teść, że u nich stygnie i że głodni, więc z tą kiełbasą na widelcu, ruszaliśmy na drugie śniadanie. Po pojawieniu się dziecka zaczęliśmy przeciągać linę. Każdy w swoja stronę. Na nic próby.



GRUPA ODPOCZYWAJĄCA, ŚWIĘTY SPOKÓJ NA ŚWIĘTA
Tak, jest taka. W zamyśle każdy z nas do niej należy tuż przed świętami. Te wizje nicnierobienie, słodkiego lenistwa, zalegania na kanapie i ogólnego relaksu. A tu trzeba jeść, trawić, ogarnąć dzieciaki, kiedy znudzą się już sobą, Jednak po obiadku grupa zalega na kanapie, w pozycji pół zgiętej, markującej gotowość do natychmiastowej rozmowy. Widok tak śpiącego wywołuje pytanie – wygodnie tak? 
To nie jest tak, że nie palimy się do pomocy. Po prostu są tacy, którzy wolą po swojemu, sami, urobić się, zaharować, dopilnować. Sami. Sami. Ja zwykle stanowię obsługę techniczną, nakrywam coś siekam, obstawiam najmłodszych. W tym roku przybyłam wcześniej z misją humanitarną … pozwolono mi odkurzyć, wyrzucić śmieci i posiekać pieczarki.



ZA ROK WYJEŻDŻAMY

No, udało nam się to raz, ale nie w Wielkanoc. Celem było odciążenie głównych kuchmistrzów i rozłożenie pracy. Wyszło super. Teraz znowu zaczynam marzyć.


Fantastyczny Pan Lis, czyli Robin Hood ma miękkie futerko

$
0
0

"Jesteś stanowczo zbyt porządny - oświadczył pan Lis."

Z tej książki dowiemy się po pierwsze, że zwierzęta mają dobre serce, bez powodu nie zaczepiają, są rodzinne i pełne serdeczności, ale potrafią odpalić z liścia, gdy ktoś kopie pod nimi … dołki. Ludzie są dość prymitywni, mimo sporego mózgu, bezmyślnie niszczą wszystko co im zawadza, pełni chorej nienawiści i niekontrolowanej agresji. I tak miesza się ten świat zwierzęco-ludzki. Po drugie, kradzież to czyn dobry w pewnych okolicznościach. Robin Hood przecież zabierał bogatszym i dzielił się z tymi o skromniejszych aktywach. Po trzecie, w spożywaniu alkoholu przez niepełnoletnich nie ma nic nieodpowiedniego (jabcok to tylko 4,5%). I wreszcie po czwarte, życie w schronie jest w modzie, wszak Norwegowie już przenoszą to i owo pod ziemię. Takie kombinacje tematyczne możliwe tylko w książce Roalda Dahla „Fantastyczny pan Lis”.

"Fantastyczny Pan Lis" rez. Wes Anderson

Tytułowy bohater jest dzielny, pomysłowy, troszczy się nie tylko o swoją rodzinę, ale także sąsiadów. Codziennie robi krótkie wypady na jedną z pobliskich farm Gnojka (po kurczaki), Blagiera (po kaczki i gęsi) lub Szparaga (po indyka i cydr). Trzej bogaci właściciele to dość karykaturalne i groteskowe typki, które poczuły pewnego dnia, że przelała się czara wkurzenia i ruszyli sprzętem ciężkim na norę naszego nieustraszonego. Nie patyczkowali się postanowili dokonać zniszczenia totalnego oraz pełnej eksterminacji gatunku lisiego. Oblężenie trwało długo. Walka na wyniszczenie i wyczekanie. Ale Lis ma być fantastyczny, prawda? No i tu mały zonk, gdzież ta fantastyczność, gdzież ta nieprzeciętność i niezwykłość? Chyba, że chodzi o niecny plan dokopania się do wnętrza ziemi, albo zbudowanie podziemnego miasta? Ale to już było.
Książki Dhala nie są grzecznymi księżniczkami, daleko im do konformizmu, pełno w nich swawolnej inwencji, krnąbrnej energii i momentami agresywnej wyobraźni. To ekstrawaganckie antybajki i za to go lubię. Wycieka z nich tęsknota dorosłego za nieposkromioną i nieskażoną wolnością myśli i czynów. I mimo, że Pan Lis bawi, że kibicujemy mu z całych sił, to jednak jego przydomek jest zdecydowanie nadmuchany i zwodniczy. Na końcu westchniecie to tyle? Ale dzieci piszczą z radości…


Roald Dahl „Fantastyczny Pan Lis”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017

#PatrzCzytajMyśl odc.10 - tęsknota za ciepłem, czyli inwazja nagich ciał

$
0
0

Te wpis jest jak plaża nudystów w Chałupach w czasach PRLu, pełno w nim ciał. Ciał podobno doskonałych. Ciał, które miały zniknąć, bo podgryzł je rak. Ciał udających i goniących za przyjemnością. I w końcu ciał, które nie potrafią odnaleźć się w ciszy i rzucają się na … książki. W obliczu ostatnich rewelacji Biblioteki Narodowej o stanie, może to brzmieć jak wyczekiwane odwrócenie trendu, na które ktoś, gdzieś czeka chyba jeszcze. Nie. Jest i jedno ciało, które rozprawia o reportażu. Ciało ubrane.

PATRZ


Amerykańska firma Eckhaus Latta, znana ze swoich uniseksowych projektów, w najnowszej kampanii promocyjnej sięga po seks. Odwaznie, bo modele i modelki bzykaja się swobodnie. Jeśli myślicie, że to pierwsza tak odważna kampania, WMagazine proponuje przegląd osiemnastu najbardziej kontrowersyjnych kampanii modowych.

🎕 

CZYTAJ

Czy książka „Kapuścińskie non-fiction” została ocenzurowana? Dlaczego nie lubi określenia „polska szkoła reportażu”? O faktach alternatywnych i relacji dziennikarskiej. Dlaczego reportaż przenosi się do książki? Kogo czyta? Bardzo ciekawy wywiad z Arturem Domosławskim w Krytyce Politycznej.

🎕  

Bycie bionicznym, nie może być nudne” mówi Mama Cax we wstępie do swojego bloga podróżniczego. Ma rację. Smaki, moda i ciekawość mają wpływ na miejsca, które odwiedza. Oryginalnie, odważnie i bez ściemy.

https://mamacax.com



MYŚL

Dlaczego kobiety udają orgazm? Dlaczego nie powinny tego robić? Tylko 30% pań szczytuje w czasie stosunku. Czemu kobietom jest przykro albo wstyd kiedy nie odczuwa przyjemności? Czemu unikamy etapu docierania się?Pink Candy o wisience na torcie, której może nie być.



🎕

Amerykanie, szczególnie między 25-34 rokiem życia coraz częściej słuchają audiobooków. Ale nie ma to wiele wspólnego z nagłym wzrostem potrzeby obcowania z literaturą, a bardziej z obsesją zwiększenia produktywności. Ciekawie o lęku przed bezczynnością inieradzeniu sobie z wyciszeniem na stronach Quartz.

„Middlesex”: marzenie i przeznaczenie

$
0
0

Gdyby normalność była normalna, to nikt by się nią nie przejmował.
Calliope Stephanides czytała w szkole, że „wszytko zaczyna się od jajka”, tymczasem w jej rodzinie zaczynało się od łyżeczki. Płeć dziewczynkijuż na etapie planów była tematem gorących sporów. Rodzice chcieli mieć parkę, więc po uroczym Jonaszu, nabyli termometr, aby kontrolować temomenty i wspierać plemniki z chromosomem X. Rok 1956. Seniorka rodu, Desdemona wiedziała jednak swoje. Posługując się mała łyżeczką, umieszczaną nad nabrzmiałym brzuchem ciężarnej, przeprowadzała USG i obwieszczała płeć. Starogrecka technologia wskazał nachłopca, a w rzeczywistość,tracący wzrok armeński lekarz, między nogami Calliope przeoczył anomalię, którą powodowałrecesywnygen w piątym chromosomie. Ten odcinek DNAnapędzał odtąd los dziecka pod wielkim znakiem zapytania. Z pudrowych różów, słodkich loczków, po brak okresu, niski głos, wąsik nad górną wargą. Kiedy Calioppe stała się Calem.
Zawsze byli hermafrodyci, Cal. Zawsze. Platon napisał, że pierwsza istota ludzka była hermafrodytą. Wiedziałeś o tym? Pierwsza osoba składała się z dwóch połówek, jednej męskiej, a drugiej żeńskiej. Następnie te dwie części rozdzieliły się. Dlatego wszyscy ciągle poszukują tej drugiej połówki.”
Pewnego dnia Zeus i Hera spierali się, o to kto jest bardziej gotowy ulegać pokusom- kobiety czy mężczyźni. Sędzią w sprawie miał zostać Tejrezjasz, który część życia spędził w ciele kobiety. Niestety jego odpowiedź nie spodobała się Herze, stracił wzrok, ale mógł przewidywać przyszłość. W książce Eugenidesa mity zeszły na ziemię i krążyły wokół dualizmów, śledząc podróż pewnego genu.Kobieta - mężczyzna, biały - czarny, Grecja - Ameryka, Afrodyta – Desdemona, kapitalizm – komunizm, wojna - pokój. Całość zgrabnie podzielona na dwie części. W pierwszej, rodzinna saga opleciona jedwabnymi nićmi, wonią haszyszu, smakiem oliwek. Zestoków Olimpu, płonącejSmyrny, na pokład statku,a potem w kolejce na Ellis Island i pobiletdo Detroit. Od pracy w fabryce Forda, przez domową restaurację w czasach prohibicji, po siećbudek z hot-dogami. Przez wojnę grecko-turecką, Wielki Kryzys, zamieszki rasowe, po przekręty Nixona iblokadę Cypru. Mnóstwo kolorów i sekretów oraz kazirodcza miłość opowiedziana tak delikatnie, że chcemy by trwała. Druga część to znajdywanie odpowiedzi na pytania, poszukiwanie własnej tożsamości i emigracja do innego ciała. Nie ma tu magii, mistycyzmu, ani supermocy, nie ma też wiary w genetykę, która, według Cala, bliska jest naukowej wersji predestynacji. Narrator jest hybrydą, skomplikowaną, o często nieopisywalnych emocjach, jak każdy z nas.
We współczesnym świecie, gdzie najchętniej poruszamy się po prostych i oczekujemy zdecydowanych jasnych deklaracji, ten tekst jest prawdziwym rarytasem. Daleko mu dopokuty, rezygnuje z chóru z greckiej tragedii, stawia na sardoniczny śmiech, żart i ciekawość. Eugenides rozbija duży namiot narracji, ale książka jest bardzo solidnie skonstruowana. Silne i wyraziste charaktery trzymają w ryzach rozległą panoramę. Ogromna dociekliwośći wyobraźnia autora, sprawia, że czyta się wybornie.

"Middlesex” Jeffrey Eugenides, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017

Zapomniany walc Anne Enright

$
0
0

Taka pewnie jest zasada: wszytko jest szaleńczo oczywiste, nim ludzie się zejdą, i żałośnie oczywiste, gdy się rozstaną.”

Gina Moynihan lubi gry. Gra siostrę, córkę, koleżankę. Gra w małżeństwo, w dom i życie na kredyt. Gra w karierę. Gra w piątkowy romans. Zostaje „tą drugą”. Opowieść bardziej niż prosta: historia pewnego romansu. 34-latka zakochuje się w żonatym mężczyźnie spotkanym w letnim domku siostry. Od szybkiego pijackiego numerku w hotelowym pokoju w czasie pracowego sympozjum, głuche telefony, kurtuazyjne uśmiechy w gronie wspólnych znajomych, po anonimowe i regularne schadzki tu i ówdzie. Gina się zakochuje dość katastroficznie i jest przy tym irytująco wprost … ludzka. Jej romans nie jest nawet piętrowym kłamstwem, lecz zwykłym niedomawianiem i skrywaniem namiętności. Nikt im tego specjalnie nie utrudnia, bo wkoło ludzie zajmują się wyłącznie sobą. Życie dwóch rodzina zaplątane, po to by pewnego dnia odkryć oczywistość - „my się w zasadzie nie znamy” , „to nie ma sensu”. Przebudzenie z pięknego snu, wprost pod kołami ciężarówki. Anatomia romansu, który nie wychodzi poza banał.
Historia miłosnej przygody opisywana na tle irlandzkiego boomu ekonomicznego. Pracownicy IT, przemysłu farmaceutycznego, czy obrotu nieruchomościami, biznesmeni. Kupują domki przy plaży, jeżdżą ponurkować do Australii, noszą buty od Alexandra McQueena i świetnie skrojone garnitury. Mierzą życie pojemnością kieliszka dobrego, snobistycznego wina. Ono odmierza etapy ich życia. Chardonnay. Sauvignon Blanc. Imponujący wzrost i spektakularny upadek. Życie Giny i Irlandia w porażkach – 1:1, bo pewnego dnia wszystko poszło po prostu na opak. Pożądanie przygasło. Boom.
Sentymentalny tytuł książki jest zwodniczy. Romantyczne piosenki, będące tytułami rozdziałów i snujące się w tle z playlisty, są chytrą sztuczką, gorzką ironią mierzącą celnie i boleśnie. Anne Enright pisze szczerze i cierpko, bez przepraszania, bez pretensji. Pewne rzeczy po prostu się zdarzają, nie ważne jak dobrze zaplanujemy nasze życie. Wybierasz kogoś nie w tym miejscu, nie w tym czasie. Boom. Ktoś umiera, wytwarza pustkę, z którą nie potrafimy sobie poradzić, od której uciekamy. Boom. Zadłużasz się, żyjesz ponad stan, upadasz. Boom. Potem po prostu ruszasz dalej. Życie to momentami szaleństwo, a instynkt niestety zawodzi, wpuszczając nas w okrutny tunel samotności.
Bardzo przypadł mi do gustu sposób pisania Enright. Olśniewający. Jest to proza momentami agresywna, momentami szczera, zawieszona w strumieniu świadomości, pourywana, jakby w spirali wokoło pierwszoosobowego narratora. Czasami irytuje lub otwarcie prowokuje. Całość to ciekawa poetycka satyra i społeczna krytyka.


Anne Enright „Zapomniany walc”, Wydawnictwo Wiatr od Morza, Gdańsk 2017

#Dodajdokoszyka - książkowe nowości maja

$
0
0

Sekrety mają to do siebie, że najlepiej smakują zanim je wypowiemy. Dobrze jest podelektować się ich słodko-kwaśnym smakiem, zanim podamy je dalej zbyt surowe. Z majowych zapowiedzi wydawców, tak jakoś wybrały mi się te z sekretem w tle.


🎕

Matki”, Brit Bennett, Wydawnictwo Albatros … Opowieść otwiera sekret, a nad całością unosi się pytanie „co by było gdyby?”. Odrzucone życiowe opcje, potrafią nas bezwzględnie nawiedzać. Historia pewnej społeczności z Południowej Kalifornii, w której żyje 17-letnia Nadia i jej chłopak Luke, opisana przez jedną z najbardziej obiecujących pisarek amerykańskich.



Kobieta na schodach” Bernhard Schlink, Dom Wydawniczy REBIS … Australia, spotkanie po latach i odkrycie tajemniczego obrazu. Wracają wspomnienia sprzed lat oraz oszustwo, które domaga się zadośćuczynienia. Sekrety przechowywane w zakamarkach przeszłości. Uczuciowy czworokąt opisany przez Schlinka, autora bestsellerowego „Lektora” ujmuje dystansem, grą pozorów, markowaniem bliskości.


Cztery sztandary, jeden adres” Ludwika Wołek, Wydawnictwo Literackie … Kraina siedmiu kultur – Spisz, bardziej homogeniczny etnicznie, spokojny. Ale pod warstewką ciszy, kryją się lokalne wojenki, dawne zatargi, sekrety, sąsiedzkie zatargi i animozje. Głos mają Spiszacy z zamków i z chłopskich chat. Ludwika Wołek przybliżyła kraje Azji Środkowo Wschodniej, teraz wraca do stron, które poznała jako dziecko. Co zostało z beztroskich wspomnień?


Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu” Dorota Masłowska, Wydawnictwo Literackie… Tomasz Michniewicz ogłosiła kiedyś, że popkultura go nie obchodzi. Nie musi wiedzieć przecież co jest na szczytach list, znać nazwisk panienek, które błyszczą jedne sezon. Szkoda mu na to czasu. To tak inaczej niz większość dzisiejszych społeczeństw. A Dorota Masłowska postanowiła pogrzebać w tym „lumpeksie kultury współczesnej”. Będzie o nielubianym i nieinteresującym.


"Ciemna rzeka" Arnaldur Indriðason, Wydawnictwo W.A.B. … Ciało młodego faceta, ubranego w damską koszulkę, znaleziono w kałuży krwi. Na stoliku fiolka po rohypnolu. Nic nie wskazuje na włamanie. Sprawą zajmuje się detektyw Elinborg, która w toku śledztwa odkrywa, że zamordowany mógł być seryjnym gwałcicielem. Tajemnice ofiary, tajemnicze zabójstwo, tajemnice… . Islandzki kryminał. Mam nadzieję, że jak inne historie, które wyszły spod pióra Indriðasona, i ta zachwyci mnie precyzją konstrukcji i wymagającą tajemnicą.

 
Ekspedycja” Bea Uusma, Wydawnictwo Marginesy … Wyprawa z 1897 roku. Trzej mężczyźni wyruszają na biegun północny balonem. Wyposażeni w zapasy pożywienia, ubrań, broń. W saniach, z których każda mogła ważyć około 200 kilogramów, znalazło się miejsce na jedwabne obrusy, tomy encyklopedii, szaliki z jedwabiu. Ostatnie ślady grupy odkrywa inna ekspedycja, trzydzieści lat później. Co tak naprawdę się wydarzyło? Jak radzili sobie w skrajnie trudnych warunkach? Gdzie są?

 

Sztuka powieści 2. Wywiady z pisarkami” , Wydawnictwo Książkowe Klimaty ... „Doris Lessing uważa że „wszystkim rządzi absolutny bajzel” i zdradza, jak łatwo zostaje się guru. Margaret Atwood przekonuje, że nie ma bardziej naturalnego wrażenia, niż poczucie obcości. Toni Morrison mówi o tym, jak ważny jest dobry redaktor, Alice Munro snuje opowieść o bestii, która czyha w szafie, kiedy pisarz się starzeje, Ursula Le Guin - o mackach, które wystają każdemu zaszufladkowanemu twórcy, zaś Herta Müller o niemal szamańskim doświadczaniu przyrody.

 

Ludzie z Placu Słońca” Aleksandra Lipczak, Wydawnictwo Dowody na Istnienie ...”Książka o Hiszpanii – kraju, który był przykładem sukcesu, ale z dnia na dzień zmienił się w „chorego człowieka Europy”. Wtedy na miejsce dawnej opowieści o Hiszpanii pojawiła inna: o nierozwiązanych konfliktach z przeszłości, o cenie rozwoju, o kraju, który zrobił gigantyczny skok – okazało się jednak, że ku kryzysowi. Ludzie z Placu Słońca to intymny portret kraju na rozdrożu. Miejsca, w którym coś się skończyło, a nowe jeszcze nie zaczęło. To zbiór reportaży o Hiszpanii z krwi i kości, a nie z turystycznego folderu.”






Polska odwraca oczy, Justyna Kopińska

$
0
0

Justyna Kopińska opisała historie niewidzialnych przestępstw, uczuć nieogarniętych oraz prawie zmarnowanych talentów. Do wielu reportaży przygotowywała się latami, szukała, rozmawiała, czytała fachową literaturę. Chciała obejrzeć, a potem pokazać z każdej strony, udało się, podziwiam ją za to. Oddała głos różnym bohaterom. Nie oceniała. Profeska. Powstała książka o zbrodniach, których nie chce się widzieć. Zbrodniach, których nie obejmują popisowe policyjne statystyki. Morderstwo, czy przyczyny naturalne – klasyfikuje prokurator, można się dogadać. Opowieści o spokojnych więźniach, piszących odwołania i skargi, gwałcących na warunkowym. I ten, najczęściej cytowany reportaż ostatniego dziesięciolecia, o siostrze Bernadecie. Wszytko tuż za ścianą naszych domów, w ramach systemu, który dotyczy też nas. Zaniechanie, strach, sadyzm, milczenie. Zamknijcie oczy, nie czytajcie tej książki, jest niebezpiecznie prawdziwa, momentami bestialsko ludzka.

fragment wywiadu z żoną Mariusza Trynkiewicza, „Spokojny sen Anny”
Mariusz nie jest psychopatą, ludzie nie biorą pod uwagę, że po pierwsze te zabójstwa były dawno, nie wiadomo, kim obecnie byłby te dzieci. Może wyrosłyby na zabójców lub złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat? To jest dopiero brak odpowiedzialności! Mariusz mówił mi, że także jedne z policjantów, który pracował przy sprawie tych zabójstw, pocieszał go, że nie wiadomo, na kogo by wyrośli.”

fragment „Wyjątkowo spokojny więzień”
Jeżeli skazany zachowuje się prawidłowo, nie wnikam w nic więcej. Gdyby pani pracowała wśród niebezpiecznych przestępców, dostawała dwa tysiące pięćset złotych na rękę i jeszcze musiała przynosić własnych papier do ksero, brałaby sobie pani na głowę głęboką pracę z psychopatą?”

fragment „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadecie?”
Do ośrodka trafiłem po jednej z imprez u rodziców. Miałem półtora roku. Siostry mówiły: „Twoja stara jest nic nie warta, jesteś debilem, ułomem, gnojem”. Biły za wszystko. Najgorzej, jeśli zsikałeś się do łóżka w nocy albo byłeś głośno. Lubiły bezwzględną ciszę. Czasami prosiły starszych chłopców o pomoc. „dajcie im nauczkę” - mówiły. Wtedy prowadzili nas na gwiazdkę. Tak mówiliśmy o pokoju z gwiazdą na podłodze. Chłopcy nas tam rozbielali, bili do krwi. Siostry patrzyły.

fragment „Grzech śmiertelny”
Spałyśmy w trzech pokojach. Chłopcy mieli sypialnię wspólnie i byli w nocy zamykani na klucz. Dziewczynki były podzielone według wieku, ale mogły przechodzić między pokojami. Widziałam, jak starsze wołają młodsze i proszą, żeby je dotykały. Te najmłodsze, które to robiły, miały siedem lat. Dziewczyny zachęcały: „Chodź, pokażę ci, jak się kochają dorośli.” dziwnie było patrzeć na te małe, które naśladowały ruchy dorosłych mężczyzna.”

fragment „Ten trup się nie liczy”
Wykrywalność zabójców w Polsce wynosi ponad dziewięćdziesiąt procent. To świetny wynik w porównaniu z innymi państwami Unii Europejskiej, w których policja ma do dyspozycji sprzęt i bazę DNA. W Polsce nawet dobrej bazy nie ma. Wszyscy w policji wiedzą, że wykrywalność rzędu dziewięćdziesięciu pięciu procent nie jest możliwa do osiągnięcia bez manipulacji.



Justyna Kopińska „Polska odwraca oczy”, Świat Książki, Warszawa 2016
Viewing all 272 articles
Browse latest View live